Sukces wpisany w DNA(?)


Wystarczył zaledwie jeden film, jedna postać, jeden aktor by zmienić oblicze filmów o herosach. Pierwszy superbohater ze stajni MCU i pierwszy którego solowy film w box office’ie przebił barierę miliarda dolarów. Proszę państwa. Iron Man.


Jak powiedział ktoś sławny: „Tworzymy demony które nas prześladują”. Kto to był, co to właściwie znaczy – nieważne. Ważne jest to, że był sławny i teraz już powiedziało to dwóch sławnych ludzi”. Żadne z wypowiedzianych przez całą linię MCU słów Tony’ego Starka nie oddają charakteru jego postaci, jak i zarówno wcielającego się w niego Roberta Downey Jr’a, tak bardzo jak powyższy cytat z „trójeczki”. Robert nie był pierwszy w kolejce do objęcia roli Iron Mana. Wątpię by był nawet piąty. W zasadzie od zawsze był utalentowanym aktorem ale od zawsze również miał styczność z używkami. Skończyło się to wieloma sprawami sądowymi, anulowaniem charyzmatycznej postaci prawnika w serialu Ally McBeal i wykluczeniem ze środowiska Hollywood. W końcu kto chce zatrudniać alkoholika i narkomana? Pierwszą poważniejszą szansą był film „Jaja w tropikach”. Ciekawa postać i cała seria improwizowanych scen pozwoliły uzyskać nominację do Oskara za najlepszą rolę drugoplanową. No i w końcu pojawiła się prawdziwa szansa…


Podczas gdy Batman Nolana święcił triumf i w tym samym roku miała wejść finalnie najlepsza część jego serii nikt nie spodziewał się, że produkowany przez Marvel film może być choć w połowie tak dobry jak ten z DC. Choć budżet 140 mln robi wrażenie to na każdym kroku widać było jak chcą tam oszczędzać. Mało doświadczeni scenarzyści, reżyser mający na koncie taki hit jak „Elf” (zdecydowanie jeden z najgorszych filmów jakie oglądałem) czy bardzo niskie zarobki aktorów. W efekcie końcowym dostaliśmy origin bohatera z prostą fabułą i niespecjalnie trudnymi czarnymi charakterami. Największym majstersztykiem w tym filmie jest Downey Jr który przeniósł swoje najlepsze cechy do postaci próżnego miliardera. Sprawił, że postać Starka była nie tylko ciekawa ale też pokochały go miliony.


                                                                                    

                                                                                                                             foto: thewrap.com 
W pierwszej części nasz geniusz jest handlarzem bronią. Nie stroni od alkoholu, uciech w ramionach różnych kobiet, a szczególnie wymowna jest scena odbioru nagrody od magazynu „Time”. Zamiast odebrać osobiście bawi się w najlepsze w kasynie. Samą statuetkę oddaje przypadkowej osobie. W zasadzie żyje w myśl zasady, że życie jest o wiele za krótkie by nie wydawać swej fortuny. Po prezentacji broni w Afganistanie musiał znacznie przestawić swój kompas moralny. Wydarzenia z gór pokazały, że multimiliarder jest tylko człowiekiem. Po powrocie, gdy zamknął fabryki broni, konsekwentnie dopracowywał swoją zbroję czy też zajął się odkrywaniem spisku w swojej  firmie. Po walce na terenie jego wytwórni Tony ogłasza opinii publicznej kto wciela się w zbroję. Nie wiemy tak naprawdę na ile i jak to zmieniło samego Tony’ego ale konsekwencje wydarzeń można zobaczyć…


W dwójce. Otwarcie Stark Expo, reaktor łukowy zabierający to co dał (życie), wróg związany z przeszłością jego ojca, uczucia wobec Pepper… Ależ tego dużo. Można ze śmiałością stwierdzić, że to ogromny roller coaster dla tej postaci. Konsekwencje bycia super jak i bohaterem były przygniatające wręcz. Alkoholizm, wizja bolesnej śmierci i brak wiary we własne dokonania były niesamowicie istotne dla rozwoju psychicznego. Pozawalało to spojrzeć widzowi na niego jak na człowieka. Po to by go na chwilę znienawidzić, móc mu współczuć jak i znów się nim fascynować. Świetnie został pokazany wątek z ojcem z którego w tamtym momencie można było wywnioskować, że nie były poszczególne relacje najzdrowsze. Najważniejszym jednak było zejście się z Panną Potts co będzie miało niebagatelny wpływ na następne czyny naszego herosa. Przynajmniej tak to odbieram.


Avengers” był pierwszym kulminacyjnym punktem na linii MCU. Powiedzieć, że Tony był jedną z ważniejszych postaci to jak nic nie powiedzieć. Pierwsze zalążki konfliktu ze Stevem Rodgersem szybko ugaszone przez potrzebę walki czy przymus interakcji z ludźmi z którymi nie do końca było mu po drodze. Co najważniejsze, zgrabnie udało się to scenarzyście poprowadzić do finału. Finał w którym Iron Man był bliski poświęcenia się dla ludzkości. Przyznajmy szczerze. Kto z nas wleciałby do portalu w kosmos trzymając bombę atomową?       
                                                                                                                            foto:inflightdigitalmovies.com
Trójeczka była pierwszym filmem, o konkretnym superbohaterze, który przekroczył miliard dolarów biorąc pod uwagę światowy box office. Zjechany przez fanów komiksów za zmarginalizowanie postaci Mandaryna czy zbytnie ugrzecznienie fabuły (pierwszy film o człowieku w zbroi na który wpływ miał Disney). Jednak sama postać Iron Mana ponownie ewoluowała. Dręczony wspomnieniami z portalu, nie sypiający i przepełniony strachem dopracowywał zbroję która będzie na każde jego zawołanie. Co istotne zbroje te sprofilowane tylko na dwie osoby. Tony’ego i Pepper. Tutaj też kiełkowała myśl do której przejdziemy w następnym akapicie. W tej odsłonie mogliśmy zwyczajnie obserwować człowieka który się boi, że cokolwiek nie zrobi to i tak za mało by ochronić cały jego świat. Tylko czy aby rozumiemy to tak samo? Czy aby dla niego całym światem nie była postać grana przez Gwyneth Paltrow? W końcu to dla niej wysadził wszystkie swoje zbroje. To dla niej był gotów zrezygnować z życia na krawędzi jakim jest życie herosa. Nic innego na niego tak nie wpływało jak ona…


Odrzucenie zbroi jednak nie było takie łatwe. Samo „Age of Ultron” mogłoby być podtytułem do „Iron Man 4” ale nadano to jako „Avengers”. Od początku trwa walka z konsekwencjami jego wyborów. Konsekwencjami jego przeszłości i tego jak ta postać ewoluowała od jedynki. Mamy człowieka który zdaje sobie sprawę, że świata nie obroni i robić już tego nie chce. W „Infinity War” Banner mówił, że Vision jest składową między innymi Ultrona i Tony’ego. Żdrowy rozsądek podpowiada w takim wypadku, że Ultron posługiwał się logiką którą w znacznej części uwarunkował nasz geniusz. Czyżby sam czuł, że ludzie są największym zagrożeniem dla świata? Czy właśnie jego myśl spowodowała śmierć tysięcy Sokowian?


Tony obawiał się, że tak. Bez wahania podpisał protokół z Sokowii i pozwalił decydować za siebie urzędnikom kiedy jest potrzebny, a kiedy nie. W „Wojnie bohaterów” mieliśmy do czynienia z człowiekiem zdołowanym, przepełnionym bólem i poczuciem winy. Przeszłość staje się coraz trudniejsza do przetrawienia. Rozstanie z Pepper jak i konflikt z przyjacielem tylko to pogłębiały. Jakby jeszcze tego było mało dowidział się, że najlepszy przyjaciel Kapitana odpowiada za śmierć jego rodziców (co ciekawe śmierć ojca nie zrobiła na nim większego wrażenia) i stanął do walki której tak naprawdę nikt nie wygrał.




Reboot Spider-Mana był taką delikatną odskocznią dla ciężkich przeżyć Starka. Postanowił trzymać rękę nad chłopakiem którego wmieszał w konflikt który go nie dotyczył i to bez mniejszych oporów. Pokazał jak cenne może być jego wsparcie jak i autorytet. No i świetną wiadomością mógł być również powrót Panny Potts.

foto: comicverse


Szacunek Thanosa nie każdy może osiągnąć. Co to znaczy być przeklętym wiedzą? Czyżby odniesienie do działań Ultrona? W końcu to było dokładnie to co chciał tytan osiągnąć.. Zapowiedź ślubu z Pepper (finał następnych Avengers?). No i ta cudna nanotechnologiczna zbroja. W niej by walki z Capem nie przegrał(?). No i ten ból po stracie Petera… „Infinity War” pozostawia zbyt wiele pytań bez odpowiedzi. Znamy przbieg działań. Nie znamy wpływu na rozwój postaci granej przez Downey’a Jr’a. Z odpowiedziami poczekamy do następnego roku.


Mógłbym tak pisać bez końca. Wielu kwestii w tekście nie zawarłem ale jest już wystarczająco długi. Tekst ten pokazuje jak wielowymiarową postacią jest Iron Man. Mam nadzieję, że choć trochę wytłumaczyłem jego fenomen bo jest on bez wątpienia ogromny. Chciałbym oglądać jego przygody do końca życia albo i dłużej.

/Czaro

Komentarze

Popularne posty